niedziela, 15 sierpnia 2010. Nowe-stare koło w rowerze. Teraz trzeba je przetestować. W sobotę krótka runda honorowa po mieście. W pierwszym kontakcie z moją masą nic nie pękło, nic nie strzeliło. No, pierwszy sukces!. Pogoda w niedzielny poranek nie rozpieszczała. Deszcze niespokojne i tyle. I nawet nie wiem kiedy zrobiło się popołudnie. Ale z popołudniem przestało padać i postanowiłem coś uratować z tego dnia. Jako że po deszczach było mokro i jakoś nie miałem zbytniej ochoty na ubabranie się błotem więc zaplanowałem wycieczkę "asfaltową". Z Gliwic do Przyszowic, potem do Chudowa, dalej do Borowej Wsi. W Borowej postraszyło lekko ciemnymi chmurami i pociągnąłem prosto do domu. Wymienione punkty wycieczki to oczywiście stosowne atrakcje warte zobaczenia. W Przyszowicach pałacyk, ostatnimi laty odnowiony, podniesiony wręcz z ruiny. W Chudowie oczywiście zamek, kiedyś ledwie kupa kamieni a dziś niemal jak nowy. W Borowej Wsi piękny, zabytkowy, drewniany kościół. ...