Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2012

Góry Stołowe na rowerze (choć raczej wodnym).

Obraz
10 czerwca 2012. Rowerowa przejażdżka po Górach Stołowych nie udała się. Niestety. Na deszcze zbierało się od rana aż w końcu się wyzbierało. I to całkiem przyzwoicie. Z zaplanowanej trasy zrobiliśmy ledwie połowę a i końcówka to była szybka ucieczka w ulewie. Zmokliśmy na wylot. Wszystko mokre, nic suchego. Karłów - Skalne Grzyby - Batorówek - Karłów, ledwie tyle się udało przejechać a miała być jeszcze pętelka wokół Szczelińców przez Pasterkę. Skałki na granicy Wielkiego Torfowiska Batorowskiego.

Góry Orlickie i Bystrzyckie na rowerze.

Obraz
9 czerwca 2012. Tym razem na rowerze. Dwa dni spędzone w Sudetach to były resztki "niby długiego" weekendu czerwcowego. Wyszło jak wyszło. W piątek po południu, nie zważając na inaugurację EURO 2012 pojechaliśmy do Zieleńca. Góry przywitały nas małym deszczem. W sobotę zrobiliśmy właściwą trasę rowerową. Plan udało się nam zrealizować. Mimo nieba straszącego deszczami i szybko niknących sił przejechaliśmy w sumie 48,5 km. Może nie dużo, ale... Wdrapaliśmy się na szczyt Orlicy i potem dalej obłymi grzbietami pociągnęliśmy przez Masarykową Chatę na Wielką Deszną, z której zjechaliśmy długim i dość szybkim zjazdem do Orlickiego Zahorzi. Mała sudecka wioska przypomina o dawnej świetności tych ziem. Spory, acz zaniedbany dziś kościół, stary cmentarz pełen zdobnych nagrobków. Pod wieloma względami tereny Sudetów, w szczególności te położone na obrzeżach i uboczach przypominają klimatem Łemkowszczyznę. Tu jakiś stary krzyż gdzieś w krzakach i łopianach, tam resztki starych ko

Zachód słońca na Ochodzitej.

Obraz
19 maja 2012. Zachód słońca na Ochodzitej. I tylko zachód słońca. Nic po za tym. Ale widoki ładne. W Tatrach i Małej Fatrze jeszcze leżały resztki śniegu.

Spacer po Lwowie.

Obraz
5 maja 2012. Wracając z Zakarpacia zahaczyliśmy o Lwów. Już wcześniej kilkakrotnie przejeżdżaliśmy przez to miasto, lecz zawsze w pośpiechu, ledwie widząc "żelieznodorożnyj wogzał" czy wręcz tylko obskurny "strijskij awtowogzał". Tym razem wygospodarowaliśmy kilka godzin na krótki spacer po mieście. Trudno oczywiście w trzech czy czterech godzinach ogarnąć takie miasto jak Lwów ale lepsze to niż nic. Tak więc wrzuciliśmy plecaki do przechowalni bagażu i ruszyliśmy w miasto. Tak więc poszliśmy by...  ... przespacerować się kolorowymi ulicami...  ... zobaczyć piękny i zachwycający gmach Opery...  ...na Prospekcie Swobody, pod pomnikiem Tarasa Szewczenki odwiedzić miasteczko namiotowe walczących o zwolnienie z więzienia Julii Tymoszenko...  ...posmakować przepięknej, bardzo cennej Kaplicy Boimów, perełki polskiego renesansu...  ... zobaczyć Czarną Kamienicę na Rynku...  ... sprawdzić stan przygotowań do Euro 2012...  ...posłuchać koncert

Połonina Borżawa, Ukraina.

Obraz
30 kwietnia - 4 maja 2012. Wielka majówka w tym roku udała się znakomicie. Za sprawą kalendarza z weekendu zrobiło się dziewięć dni wolnego - takie krótkie wakacje. Zaplanowaliśmy wyjazd na Ukrainę. Przy takiej liczbie wolnych dni poświęcenie dwóch z nich na dojazdy nie rozwalało planu wędrówki. Naszą borżawską turę rozpoczęliśmy w Wołowcu. Wyszliśmy ze wsi wprost w górę. Na samym początku dość upierdliwy i wykańczający Woskries. A potem trochę łagodniej. I tak przez cztery dni aż do Miżhirj'i. Zaliczyliśmy najwyższy w Borżawie Stoh, przeszliśmy grzbietem przez Wełykyj Wyrch, Magurę Żydowską aż za Opołonek i przez Menczuł zeszliśmy do Miżhirj'i. Zajęło nam to cztery dni. Cztery dni upału i słońca. Cztery dni pragnienia gaszonego wodą z nielicznych źródeł, cztery dni topienia śniegu na herbatę. Cztery dni pięknej wędrówki z biwakami na połoninach, w hotelu "wielogwiadkowym". Jak zauważył Szwagier: przez te wszystkie cztery dni, o suchym pysku, szliśmy na piwo

Góry Sowie z Rajdem Świdnickim w tle.

Obraz
21 kwietnia 2012. Jednodniowa wycieczka w Góry Sowie. Pod pozorem "rozdziewiczenia" nowych butów górskich Marcina, kupionych z myślą o zbliżającym się wyjeździe na Ukrainę. Buty z Decathlona okazały się być w sumie całkiem przyzwoite. A wycieczka...? Dość specyficzna po pewnym względem: na Przełęczy Jugowskiej trafiliśmy w sam środek odcinka specjalnego Rajdu Świdnickiego. Efekt był taki że zostaliśmy przyblokowani zamkniętą drogą i musieliśmy czekać na zakończenie rajdu by móc wrócić do domu. Na szczęście w Zygmuntówce było piwko co pozwoliło jakoś łatwiej znieść odgłosy ryczących silników. Góry Sowie (niem. Eulengebirge, czes. Soví hory) – pasmo górskie w Polsce w Sudetach Środkowych w południowo-zachodniej części Polski na terenie województwa dolnośląskiego. W Górach Sowich oprócz grzbietu głównego wyróżnia się pasmo Garbu Dzikowca i Wzgórz Wyrębińskich (...). Góry Sowie zajmują powierzchnię ok. 200 km², rozciągają się na długości 26 km (35 km licząc po lin

Klasztor w Krzeszowie.

Obraz
15 kwietnia 2012. Krzeszów to właściwie osobny rozdział. Nie mam odwagi by podjąć się opisu tegoż miejsca. Brak mi miejsca na internetowym blogu, brak mi przede wszystkim fachowej wiedzy. Na szczęście jest dostępny w przestrzeni internetowej, napisany przez Witolda Papierniaka, przewodnik po zabytkach Krzeszowa. Przewodnik ten, w trzech częściach, można pobrać za pośrednictwem strony internetowej Nasze Sudety. Zainteresowanych odsyłam pod ten adres. Krzeszów (niem. Grüssau) (...) Wieś położona w Sudetach Środkowych, w Kotlinie Krzeszowskiej, nad rzeką Zadrną, u ujście jej lewego dopływu Cedronu na wysokości 450 - 470 m n.p.m.(...) W 1242 księżna Anna, wdowa po Henryku Pobożnym, ufundowała w Krzeszowie klasztor benedyktynów sprowadzonych z czeskich Opatovic. Jej wnuk Bolko I Surowy, wówczas książę jaworski, w 1289 wykupił dobra klasztorne, a w 1292 ufundował opactwo cystersów, którzy przybyli z Henrykowa. Kościół klasztorny stał się mauzoleum książąt świdnicko-jaworskich. Spocz

Góry Krucze.

Obraz
14 kwietnia 2012 Góry Krucze (cz. Vraní hory, niem. Rabengebirge) – zachodnia część Gór Kamiennych, należących do Sudetów Środkowych. Od zachodu i północnego zachodu graniczą z Bramą Lubawską i Karkonoszami, od północnego wschodu z pasmem Czarnego Lasu, od wschodu z Kotliną Krzeszowską i Zaworami, od południa z czeską częścią Gór Stołowych (Broumovská vrchovina). Grzbietem południowej części Gór Kruczych biegnie granica polsko-czeska. (Wikipedia) Był to pierwszy wiosenny wypad w góry. Taki już bez śniegu i błota. Środkowe Sudety to w sumie dość bliski a jednocześnie nieznany kawałek gór. Ledwie niecałe 3 godziny jazdy samochodem a świat jakby inny. Najpierw nieco przygnębiający Wałbrzych a potem wioski zapomniane przez "centralę". I masa pozostałości po dawnej świetności. To resztki kolei, to zrujnowany kościół. A góry też nieczęsto odwiedzane, gdzieś na końcu, ledwie przed granicą, niewysokie i niewybitne. Wycieczkę zaczęliśmy i skończyliśmy na rynku w Chełmsku Śląski