Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Wycieczka na Slavíč.

Obraz
Turystyka w czasach zarazy #39 Sobotnia wycieczka na Slavíč.

Centuria.

Obraz
Niedzielna wycieczka na Jurę. Niezbyt długa bo sobotni wieczór na grillu troszkę mnie zmęczył... ;-) Tym razem Centuria, Góra Chełm, Śrubarnia i powrót przez Krępę. Skałek niemal zupełny brak ale za to sporo wilgotnych po deszczach lasów sosnowych. Mokro, parno i ciemno - też fajnie.

Łęższczok

Obraz
Turystyka w czasach zarazy #37   W samym środku tygodnia też można zobaczyć coś innego niż tylko monitory komputera w pracy. Tym razem popołudniowa, a wręcz wieczorna, wycieczka na stawy w Łęższczoku koło Raciborza. Rezerwat przyrody na dawnym zespole stawów hodowlanych, dziś służących przede wszystkim ptactwu wodnemu jako przystanek, swoisty pit-stop w podróży do ciepłych krajów. Tudzież wiosną w drodze powrotnej. Pogoda wilgotna, trochę mglista, dająca ciekawe światło.

Kościół w Wilczy.

Obraz
Turystyka w czasach zarazy #36 Drewniany kościół p.w. Świętego Mikołaja w Wilczy koło Gliwic. Tak blisko a jeszcze nigdy nie byłem w środku. Zaledwie kilkanaście kilometrów od domu. Wstyd i tyle. Do dziś...     Kościół jest orientowany, o konstrukcji zrębowej, zbudowany z drewna dębowego, sosnowego i świerkowego. Kościół został zbudowany na trójdzielnym rozplanowaniu. Prezbiterium o trójbocznym zamknięciu i szerszą nawę prostokątną nakrywają oddzielne dachy siodłowe. Z częścią ołtarzową (od strony północnej) łączy się drewniana, zrębowa zakrystia. Do kościoła prowadzą dwa wejścia – od zachodu (główne) i południa (boczne) poprzedzone małymi kruchtami. Nad nawą góruje wieżyczka na sygnaturkę z latarnią zakończoną baniastą kopułką. Dokoła całego kościoła znajdują się soboty. Wieża dostawiona do nawy od zachodu, zwieńczona nadwieszoną izbicą z piramidalnym hełmem. Na wieży zawieszony jest dzwon z 1949 roku poświęcony św. Mikołajowi (poprzednie dzwony skonfiskowano w latach 1917 i 194

Lasy rudzkie.

Obraz
Turystyka w czasach zarazy #35 Plany na ten weekend były niemałe. Wyszło jak wyszło czyli "jak zawsze". Mała awaria elektryki w mieszkaniu wyłączyła praktycznie sobotę z jakichkolwiek planów wycieczkowych. Do tego nieprzyjemna pogoda, upał i duchota nie zachęcały do wyjścia. Niedziela niestety pogodowo nie lepsza. Pomyśleliśmy że może w lasach rudzkich zaznamy nieco ochłody. Wrzuciliśmy rowery na desant do naszej octavii i wio! Z wyczekiwanej ochłody nici. Nieco lepiej w wysokich lasach, na pożarzyskach hica taka jak w mieście albo i gorzej. Dystans niezbyt oszałamiający, dwadzieścia i kilka kilometrów pętelki z Ortowic przez Świętą Magdalenkę, przez pożarzyska, Jagdschloss, Siedem Dębów do Brantołki a powrót przez Zieloną Klasę, Orły, Ławkę Zakochanych i znów przez Magdalenkę. Nic wielkiego... aczkolwiek mimo męczącego upału zawziąłem się i pokonałem bez schodzenia z roweru południową "ścianę" wydmy na której stoi wiata "Zielonej

Gościniec Mirowski.

Obraz
Turystyka w czasach zarazy #34 I znów Jura. Gorące, niedzielne popołudnie na Gościńcu Mirowskim. Stara droga, od wieków łącząca Żarki z Mirowem, dziś gładka ścieżka rowerowa. Powrót przez Łutowiec i Górę Wały.