Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2009

Krótki wyjazd w Pieniny.

Obraz
Październik 2001. Wyjeżdżamy w piątek w strugach deszczu, już na wstępie zniechęceni do rozpoczynającego się weekendu. Jeszcze kilka dni temu była piękna złota jesień a teraz mokre liście spadają z drzew prosto pod koła samochodu. Jak kromki chleba masłem w dół. Gorce pogroziły nam ostrzegawczo palcem, przejazd z Chabówki do Nowego Targu nie należał do najprzyjemniejszych: mgła, porywisty wiatr, deszcz i egipskie ciemności. Już jest wieczór gdy dojeżdżamy do Krościenka nad Dunajcem. Dla pokrzepienia zmokłych serc odbijamy kołek w pięciolitrowej puszce staropramena. Rankiem spada na nas łaska niebios! Mokre mgły unoszą się w górę i zaczyna się przez nie przebijać słońce. Ruszamy. Trasa klasyczna, typowa, utarta można rzec. Cóż innego można wymyślić w Pieninach? Ot, wejście na Trzy Korony a potem Sokolą Percią przez Czertezik na Sokolicę. Pogoda była jednak zmienna, mocne słońce raz po raz zasłaniane było chmurami a zimny deszcz dokuczał chwilami. Ta zmienna pogoda sprawiła jednak że

Góry Izerskie i Karkonosze.

Obraz
Październik 2007 To miał być piękny, kolorowy, jesienny wyjazd. Niestety wolny termin wypadł dopiero pod koniec października a na dodatek przyroda pośpieszyła się w tym roku. Pośpieszyła a może nawet wykonała efektowny falstart - czas pokaże. Pięć dni wolnego. Plan: Góry Izerskie i Karkonosze. Jechać trzeba, następna okazja być może dopiero w przyszłym roku. Taka praca... Przyjeżdżam do Szklarskiej Poręby w sobotę koło południa. Na pierwszy rzut Góry Izerskie. Wchodzę na Wysokie Skałki a potem koło kopalni kwarcu, przez Rozdroże pod Cichą Równią do Orla. Od samego początku mgła i padający mokrawy śnieg. Dochodzę do schroniska i cieszę się, że w nim sucho i ciepło. Chciałem spędzić jeszcze jeden dzień w Izerskich, ale mglista pogoda i zupełny brak widoków skłonił mnie do skierowania się na wschód ku Karkonoszom. W swej głupocie miałem nadzieję, że szczyty karkonoskie będą już ponad chmurami. Z Orla przeszedłem przez Przełęcz Szklarską i rozpocząłem podchodzenie na Szrenicę. Mgła

Zimowy weekend pod Babią Górą.

Obraz
22 lutego 2002, piątek Jedziemy na weekend już w piątek by nie tracić czasu. Dawno nas nie było w rejonie Babiej Góry. Chcemy jeszcze późnym wieczorem dotrzeć do schroniska na Markowych Szczawinach. Jedziemy dwoma samochodami z różnych miejsc aglomeracji górnośląskiej to też szukamy się wzajemnie od Mikołowa po Bieruń. Na szczęście są takie "cudowne wynalazki" jak telefonia komórkowa. Docieramy do Zawoi dość późno dopiero po godzinie siódmej wieczorem. Pogoda w czasie naszej podróży samochodowej nie nastrajała najlepiej: zmienny, porywisty wiatr, śnieżyca, wielkie mokre krupy lepiące się do szyb samochodu. Brr, wilgotno, zimno ,niezbyt przyjemnie. jednak gdy dojechaliśmy do Zawoi Lajkonik pogoda ustaliła się. Lekki mróz, słaby wiaterek w dolinie, bezchmurne niebo i jasne światło księżyca - wszak jest pełnia. Warunki wspaniałe - pomyśleliśmy. Jakoś znaleźliśmy przyzwoite miejsce do zaparkowania samochodów, będą tu stały do niedzieli. Jako że warunki atmosferyczne wydawały się

Talerz zupy beskidzkiej.

Obraz
maj 2004. Była to krótka, można rzec cieciowska, wycieczka w góry. Małe dzieci i takie tam różne... Miało być łatwo i "atrakcyjnie". Oznaczało to że najlepiej jak będzie tam jakaś kolejka i knajpa na szczycie. No dobrze. Niech będzie Żar w Beskidzie Małym. O samej wycieczce nie ma co się rozpisywać, właściwie wszystko na jej temat zostało zawarte w założeniach wstępnych przytoczonych wyżej. W końcu jak miało być tak było. Może lepiej więc napisać parę słów o samej górze i atrakcjach na niej i w niej zawartych. Jako zachęta dla jednych lub jako przestroga dla drugich. Góra Żar (761 m npm) to niezbyt wysoki wierzchołek w Beskidzie Małym, jest właściwie ostatnią większą kulminacją w grzbieciku odchodzącym od Wielkiej Cisowej Grapy (853m npm) i schodzącym w dolinę Soły. Żar jest w głównej części Beskidu Małego, u jego stóp rozciąga się długie jezioro Międzybrodzkie, powstałe przez sztuczne przegrodzenie, przełomowej w tym miejscu, doliny Soły. Zaporę w Porąbce wybudowano w latach

ERG na Hali Łabowskiej

Obraz
wrzesień/październik 2006 Okazją do wybrania się w grupę Jaworzyny Krynickiej w Beskidzie Sądeckim był organizowany przez SKPG "Harnasie" Ekskluzywny Rajd Górski z metą w schronisku PTTK na Hali Łabowskiej. Zebrały się nas cztery osoby, w tym mój dziesiecioletni syn. Trasa raczej lajtowa, bez ekstremy - niech się dziecko nie zniechęca. Podjechalismy w piatek samochodem do Wierchomli, zaparkowaliśmy na podwórku u gospodarza, nieopodal zabytkowej cerkwi. Słowem w samym centrum wsi. Wycieczkę zaczęliśmy, jak zawsze, od uroczystej inauguracji piwnej (nieletni: sok jabłkowy) w przysklepowym ogródku. Pierwszego dnia zaplanowalismy dotrzeć do Bacówki PTTK nad Wierchomlą, trasą przez Pustą Wielką. Wbiliśmy się w pierwszą lepszą dolinkę i po niemal trzech godzinach spacerowego marszu stanęliśmy ma szczycie Pustej Wielkiej. Tempo może nie zabójcze, przerw po drodze także sporo. Zmierzchało juz gdy ruszyliśmy w stronę Bacówki nad Wierchomlą, na górnych krańcach stacji narciarskiej zast