Talerz zupy beskidzkiej.

maj 2004.

Była to krótka, można rzec cieciowska, wycieczka w góry. Małe dzieci i takie tam różne... Miało być łatwo i "atrakcyjnie". Oznaczało to że najlepiej jak będzie tam jakaś kolejka i knajpa na szczycie.

No dobrze. Niech będzie Żar w Beskidzie Małym. O samej wycieczce nie ma co się rozpisywać, właściwie wszystko na jej temat zostało zawarte w założeniach wstępnych przytoczonych wyżej. W końcu jak miało być tak było.
Może lepiej więc napisać parę słów o samej górze i atrakcjach na niej i w niej zawartych. Jako zachęta dla jednych lub jako przestroga dla drugich.

Góra Żar (761 m npm) to niezbyt wysoki wierzchołek w Beskidzie Małym, jest właściwie ostatnią większą kulminacją w grzbieciku odchodzącym od Wielkiej Cisowej Grapy (853m npm) i schodzącym w dolinę Soły. Żar jest w głównej części Beskidu Małego, u jego stóp rozciąga się długie jezioro Międzybrodzkie, powstałe przez sztuczne przegrodzenie, przełomowej w tym miejscu, doliny Soły. Zaporę w Porąbce wybudowano w latach trzydziestych ubiegłego wieku.

Właściwie cała góra jest dzisiaj zaprzeczeniem dzikości i pierwotności. Już w przed II Wojną Światową na jej szczycie zostało wybudowane lotnisko szybowcowe. Szybowce wwozono na szczyt i tam starowały na holu na specjalnych pochylniach. Dziś szybowisko na szczycie juz nie funkcjonuje, zostało jedynie lotnisko sportowe u stóp góry, w Międzybrodziu Żywieckim. Na podszczytowych polanach można jednak zobaczyć wielu paralotniarzy startujących do lotu. Sasiedztwo sporych zbiorników wodnych zapewnia ciekawe prądy wznoszące.

W latach siedemdziesiątych na górze Żar została wybudowana elektrownia szczytowo-pompowa. W jej skład wchodzą wykute w skale podziemne sztolnie, zespół turbin i pomp a nade wszystko nabardziej widoczny, wręcz trudny do przeoczenia, wielki zbiornik na samym szczycie góry.
Elektrownia ta to taki duży akumulator, w czasie gdy w systemie sieci energetycznych jest nadmiar mocy to pompuje się wodę do zbiornika szczytowego, gdy zapotrzebowanie się zwiększa wodę spuszcza się w dół przez turbiny produkując prąd. Zbiornik jest obwałowany wałami ziemnymi umocnionymi żelbetem i wygląda z bliska dość upiornie. Pozwala on jednak bezbłędnie identyfikować Żar z wielu miejsc Beskidu Małego i Beskidu Żywieckiego. Specyficzny widok na zbiornik rozpościera się z pobliskiej Kiczery, patrząc nań mamy wrażenie że to wielki talerz zupy.

Na szczyt wiedzie asfaltowa droga, wybudowana dla obsługi zbiornika. W pewnym miejscu siła grawitacji wydaje się być zakłócona, samochody zamiast się staczać w dół to "toczą się pod górę". Nie jest to jednak żadne "zjawisko paranormalne" tylko zwyczajne złudzenie optyczne, być może potęgowane piwem wypitym na szczycie.
Na Żar można wejść pieszo ale kto w XXI wieku by coś takiego czynił? W roku 2004 została wybudowana kolej linowo-terenowa z Międzybrodzia Żywieckiego na szczyt. Kolej nie jest całkowicie nowa, do jej wybudowania wykorzystano urządzenia z przebudowywanej wtedy kolejki na Gubałówkę w Zakopanem.

Góra Żar, jakkolwiek zupełnie przetworzona przez technikę i cywilizację, oferuje jednak coś niezaprzeczalnie pięknego: szerokie widoki na przełomową dolinę Soły z Jeziorem Międzybrodzkim, na górujące po jej przeciwnej stronie pasmo Magurki Wilkowickiej, na Kotlinę Żywiecką i Beskid Żywiecki na południu oraz równiny na północy. Tak więc mimo wszystko warto znaleźć się na Żarze w pogodny, przejrzysty dzień by nasycić oczy widokami.

Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.