Krutynia 2010

Lipiec 2010.

Początkiem wakacji w roku 2010 wybraliśmy się na spływ Krutynią na Mazurach. Pomysł sam w sobie fajny, może troszkę lajtowy ale w końcu przewidziany do realizacji z dziećmi. Zapowiadało się przyjemnie i wypoczynkowo.  Z powodów obiektywnych spływ jednak wyszedł jak wyszedł. Całą, typową trasę z Sorkwit do Rucianego udało się przepłynąć tylko części naszej grupy. Pozostała część naszej ekipy musiała robić różne rzeczy z doskoku, włączając się w regularny spływ dopiero od Krutynia. Niemniej jednak kilka ciekawych rzeczy udało się nam zobaczyć. Ciekawych z przyrodniczego i krajoznawczego punktu widzenia.


W kilku najbliższych postach postaram się pokrótce opisać te wszystkie wspaniałości mazurskiej przyrody, które zdołaliśmy odnaleźć i zwiedzić. Będzie nieco o dzikich jeziorkach i torfowiskach, o wysokiej jak na burty kajaków fali na Jeziorze Mokre, Małej Amazonii Krutyńskiej i na koniec o zabytkowej "wodnej windzie" czyli śluzowaniu się w Śluzie Guzianka.

A wszystko to co się udało zobaczyć mieliśmy okazję  popić ciekawym piwkiem zakupionym w Ciechanowie. Piwkiem jak najbardziej smacznym. Mimo zdecydowanie nieciekawych okoliczności w jakich przyszło nam się znaleźć w samym Ciechanowie.

Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.