Magurka Wilkowicka na deszczowo.
24 lipca 2010.
Zostaliśmy zaproszeni "w gości" do znajomych w Tychach. A tak bez okazji właściwie... choć może okazją była spora ilość nagromadzonych przez Gospodarza slajdów z różnych wyjazdów , którymi to slajdami chciał się pochwalić. Pogoda tego dnia była nieciekawa. Chwilami popadywało, chmury całkowicie zasłaniały niebo.
Nie chcieliśmy całego dnia spędzić w domu. Postanowiliśmy przed wieczorną wizytą zaliczyć jakiś dłuższy spacer. Wymyśliliśmy sobie Magurkę Wilkowicką. Górka niewielka, w sam raz na deszczowe popołudnie. Podjechaliśmy do Straconki i stamtąd na nogach do schroniska PTTK na szczycie a potem nieco inną drogą w dół do auta. Zlało nas deszczem, na grzbiecie mżyło całkiem porządnie a wiatr i mgła potęgowały mokre wrażenia.
Zostaliśmy zaproszeni "w gości" do znajomych w Tychach. A tak bez okazji właściwie... choć może okazją była spora ilość nagromadzonych przez Gospodarza slajdów z różnych wyjazdów , którymi to slajdami chciał się pochwalić. Pogoda tego dnia była nieciekawa. Chwilami popadywało, chmury całkowicie zasłaniały niebo.
Nie chcieliśmy całego dnia spędzić w domu. Postanowiliśmy przed wieczorną wizytą zaliczyć jakiś dłuższy spacer. Wymyśliliśmy sobie Magurkę Wilkowicką. Górka niewielka, w sam raz na deszczowe popołudnie. Podjechaliśmy do Straconki i stamtąd na nogach do schroniska PTTK na szczycie a potem nieco inną drogą w dół do auta. Zlało nas deszczem, na grzbiecie mżyło całkiem porządnie a wiatr i mgła potęgowały mokre wrażenia.
Komentarze
Prześlij komentarz
Wpisz swój komentarz...