Orlica i Masarykova Chata. Góry Orlickie.

Dzień drugi. Orlica i Masarykova Chata w Górach Orlickich.

Poranek jest szary. Niski pułap chmur i lekki deszczyk. Prognozy pogody zapowiadają opady śniegu. I rzeczywiście, przepowiednie sprawdzają się. Po śniadaniu deszcz zamienia się w deszcz ze śniegiem, chwilę później pada już tylko śnieg.

Pakujemy się do samochodu i jedziemy do Zieleńca. Tu już śniegu jest całkiem sporo. Wchodzimy na Orlicę, najwyższy szczyt polskiej części Gór Orlickich. Na szerokich i rozległych grzbietach jest zupełnie biało, choć śniegu nie jest wiele to to jednak skutecznie przykrywa on całą ziemię, treawy i las.


Obiad w Masarykovej Chacie. Mimo bandyckiego przelicznika płacimy złotówkami, koron po prostu nie mamy. W schroniskowej jadalni na wszystkich jedzących i pijących z dużego zdjęcia z powagą spogląda patron chaty, pierwszy i jak się później okazało najdłużej urzędujący prezydent Republiki Czechosłowackiej, Tomáš Garrigue Masaryk, zwany w skrócie TGM. Z powagą, a może z pobłażaniem spogląda na grupę Polaków siedzących przy sąsiednim stole, głośno zastanawiających się kim to on jest, kogo to zdjęcie przedstawia. Sienkiewicz? Bolesław Prus może? Gdyby oni wiedzieli jakie zdanie o II Rzeczpospolitej miał Masaryk, jaką opinię miał o Piłsudskim i jego autorytarnych rządach po Przewrocie Majowym, całe te wcześniej wypite czeskie piwo pewnie by na stół wypluli.

Schodzimy do Zieleńca wzdłuż trasy narciarskiej. Na głównej ulicy tłok i smród spalin. Szybko wracamy do cichej i spokojnej Jagodnej
 

Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.