Gorce. Pasmo Lubania.

I ostatni dzień wycieczki. Pasmo Lubania, w całej swej rozciągłości. Poranek na Studzionkach piękny, słoneczny i ciepły. Później - jakby coraz słoneczniej i cieplej, aż do przesady. Dotarłem na szczyt Lubania około południa po ponad  3 godzinach marszu w skwarze i duchocie, w asyście chmary much. Na wieży widokowej wieje! Jest chłodno a upierdliwe muchy porwało gdzieś na Podhale albo i Spisz. Widoki z tarasu wieży dalekie mimo oznak nadchodzącej burzy. Zejście szlakiem do Krościenka nad Dunajcem jest długie i nużące. Zmęczone i ugniecione w butach nogi już dają o sobie znać a w miarę schodzenia w dół upał rośnie. Resztkami motywacji, bo sił jeszcze trochę było w zanadrzu, docieram do krościeńskiego rynku z jego knajpkami, parasolkami i zimnymi "izotonikami". Gdy wyjeżdżam autobusem z miasteczka zaczyna padać deszcz. Weekend spędzony na czerwonym szlaku należy zaliczyć do udanych, plan został zrealizowany w całości.
Według ludowych podań Lubań to miejsce przeklęte i magiczne zarazem. Miejscowi czarownicy toczyli tutaj między sobą spory. Po wypowiedzeniu przez jednego z baców-czarowników straszliwego przekleństwa całe stado owiec wraz z z juhasami zapadło się pod ziemię. Podobno w dniu św. Jakuba (25 lipca) z tego miejsca wydobywają się spod ziemi okrzyki juhasów i dzwonki owiec. (źródło: Wikipedia)

Przydatne linki


Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.