Chata na Grúni.


Zapowiedzi pogodowe na zbliżający się długi weekend listopadowy były raczej mało optymistyczne. Mimo to wyjazd został utrzymany w mocy. Przyjechaliśmy do Terchovej jeszcze piątek wieczorem.

Dzień pierwszy.


Sobotni poranek pozbawił na niepotrzebnych złudzeń - szaro, wietrznie i deszczowo. Przełamujemy jednak słabości o podjeżdżamy na parking pod dolną stacją wyciągu w Starej Dolinie. Nie, nie, żadne wysokie grzbiety, ciągle pada deszcz.
Wchodzimy do Chaty na Groniu. Zupa gulaszowa, piwo... i tyle. Ciągle pada.


PS: Zdjęcia pstryknięte w czasie krótkich przerw w raczej ciągłym opadzie deszczu.



Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.