Widoczek na Łysą Górę.
No cóż... Tak bywa że jakiś mały wirus rozłoży człowieka na niemal tydzień. Z planowanego wyjazdu w góry nie wyszło nic. Ledwie na pocieszenie, lub jak inni mówią jeszcze większą złość, przyroda dała krótkie przedstawienie. Taki krótkometrażowy film, ledwie niewielka przerwa w deszczowej szarudze. W roli głównej: Łysa Góra, a jak w Cieszynie mówią: Gigula. Widowisko oglądane z loży dla VIP-ów czyli balkonu mojego mieszkania w Gliwicach.
Komentarze
Prześlij komentarz
Wpisz swój komentarz...