Słowianka. Pierwsze podskoki zimy. Dzień 1.

Po dwóch ostatnich, nużących, tygodniach spędzonych nad projektami przecisków dla dużego i ponoć ważnego dla kraju, gazociągu miałem wszystkiego dokładnie dość. Od grodzic G62, dwuteowników HEB260 czy HEB300 kręciło mi się w głowie, rurami DN1219 SAWH L485ME po prostu rzygałem. Na szczęście są góry: łagodne i spokojne Beskidy. Zaproszenie na slajdowisko na Słowiance ciągle w mocy. Jadę! Pierwszych podskoków zimy sezonu 2014/2015 było mi dane zaznać w Beskidzie Żywieckim. 

Węgierska Górka. Forty.

Poranny pociąg do Węgierskiej Górki i w pierwszej kolejności zwiedzanie fortyfikacji. Nie jest to dla mnie nic nowego: wiele lat temu, jeszcze w ramach jakiejś szalonej wycieczki klasowej w liceum wszystkie z pięciu fortów zwiedziłem i zobaczyłem. Teraz postanowiłem to odświeżyć i skonfrontować z rzeczywistością to co pozostało w zakamarkach pamięci.

Westerplatte południa.

Na początku kampanii obronnej we wrześniu 1939 roku stosunkowo nieliczne polskie siły powstrzymały w tym miejscu dywizję niemiecką. Dokonały tego mimo tego iż forty nie były wykończone, brak było zapasów amunicji i prowiantu a broń została dowieziona niemal w ostatnim momencie. Z pięciu dziś istniejących fortów cztery brały udział w walkach a jeden z nich "Wędrowiec" bił się do resztek amunicji i poddał się dopiero po 3 dniach. Bohaterska obrona rygla w Węgierskiej Górce zyskała miano "Westerplatte południa". Nie czuję się na siłach w tej chwili by stworzyć rzetelny opis fortyfikacji w Węgierskiej Górce. Wymaga to czasu i przestudiowania licznych źródeł, może kiedyś nadejdzie taki czas gdy się tego podejmę. Tymczasem zamieszczam kilka linków do źródeł internetowych pozwalających się zapoznać z tym tematem. Przydatne linki:

    Przez Abrahamów na Słowiankę.

    Po zwiedzeniu ostatniego z fortów pozostało mi tylko dojść do schroniska na Słowiance. Droga przez Abrahamów nie jest trudna ale za to niemiłosiernie się dłuży. Było chłodno,nawet zimno. Wiał lekki wiatr a organizm jeszcze się nie przyzwyczaił do nowej pory roku. Raz po raz przez kark przechodził zimny dreszcz. Nieco ponad granicą białego szronu zapadł zmierzch, wkrótce trzeba było odszukać w plecaku latarkę. Stara czołówka Petzla działa, baterie są nowe. Do stacji turystycznej na Słowiance dochodzę w ciemnościach.

      Przydatne linki:

    Komentarze

    Zobacz także

    Kolonia robotnicza w Rudzie.

    Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.