Drugi dzień weekendowej wycieczki był jeszcze cieplejszy. Słońce świeciło jeszcze odważniej. Padła propozycja by wejść na jakiś szczycik. Choćby niewysoki.
Chełm (603 m npm)
Na Chełm podchodzimy ze Stryszowa. Zostawiamy samochody nieopodal kościoła i remizy strażackiej, tak gdzieś w okolicach ciekawej figury z wizerunkiem świętej Rozalii - " pątniczki co to bez biżuterii po Polsce wędrowała" (sic!).
Pierwsze podejście po asfalcie, trudno liczyć na pierwotną puszczę w tych okolicach. Pogoda robi się wiosenna, wręcz z godziny na godzinę cieplej. Wchodzimy na grzbiet niebieskim, wkrótce dochodzimy do szczytu. Odpoczynek, herbatka. Na wierzchołku Chełmu stoi zabytkowa figura Świętego Onufrego - świętego pustelnika z długą brodą zamiast gaci.
Wracamy schodząc ze szczytu nieznakowaną drogą. Gdzieś w połowie stoku droga gdzieś się gubi i traci. Reszta zejścia to delikatne chaszczowanie. Krzaki, dwa małe potoczki i w końcu wychodzimy na połogi grzbiecik opadający w stronę Stryszowa, gdzie znajdujemy wijącą się wśród pól i domów drogę schodzącą w dolinę
Wiosna w pełni: pod nogami kwitnące kwiatki, wokół uli roje pszczół. W końcu to pierwsza połowa lutego!
Komentarze
Prześlij komentarz
Wpisz swój komentarz...