Zimowy weekend na Jurze. Morsko.

Tym razem Murzynowe urodziny między wapiennymi skałkami. Pomysł wspólnego wyjazdu w nieodległą w końcu, okolicę Jury Krakowsko Częstochowskiej dojrzewał od dłuższego czasu. Niezawodny pod tym względem Murzyn zarezerwował noclegi w Hucisku koło Kroczyc i wystosował zaproszenia. Odmowa wyjazdu nie wchodziła w rachubę. Wyjazd ten, mimo częstych moich wizyt na Jurze będzie pierwszym dwudniowym, z noclegami na kwaterach. Dotąd wyjazdy jurajskie to imprezy jednodniowe a jak już to z noclegami to pod namiotem albo gdzieś w jaskiniach czy pod skalnymi nawisami. Wyjazd zaproponowany przez Murzyna jednak praktycznie w całości poprowadzony pod względem krajoznawczym przez moja skromną osobę. No cóż, Jurę Krakowsko Częstochowską mam w małym palcu, jej walory i ciekawostki znam najlepiej z całego naszego towarzystwa.

Przyjechaliśmy do Podlesic. Teraz w zimie ludzi niewiele, ledwie kilka samochodów na wielkim parkingu pod hotelem "Ostaniec". "Ostaniec" a właściwie jak mówi się w światku turystów i skałołazów: "Osraniec". W pięknej, zimowej, słonecznej scenerii idziemy do Morska by zobaczyć marne resztki zamku Bąkowiec. Poprzedniego dnia napadało sporo mokrego śniegu, który oblepił drzewa i wszystko wokoło. Teraz ten mokry śnieg ścięło lekkim mrozem i zrobiło się bardzo przyjemnie i fotogenicznie. W Morsku gwar. Mały wyciąg narciarski terkocze wyciągając na szczyt oślej łączki dzieciarnię na nartach, ponad tą całością dudnią, a jakże, głośniki z muzyką. Chowamy się w knajpce, tu jest ciszej a i mają piwko oraz ciepłe napoje. Mimo wszystko nie ma upierdliwego ścisku jaki panuje w tego typu lokalach w górach. Ruszamy dalej w kierunku Góry Apteki, najpierw dość ostro w dół potem znów w górę. Gdzieś w tych okolicach znajduje się grupa skał obdarzona przez wspinaczy wdzięczną nazwą: "Faszystowski Ogródek". Nazewnicza fantazja skałołazów zawsze mnie zadziwiała. Po godzinie marszu przez białe i śnieżne lasy dochodzimy do drogi Kroczyce - Żarki. Przed, a może ponad, nami Góra Zborów. Berkowa. Krótkie podejście w śniegu pomiędzy skałami, przez chwilę wydaje się nam że jesteśmy w wyższych górach choć to tylko Jura. Ze skałki na wierzchołku widok jest dość odległy, choć zmącony lekka mgiełką. Schodzimy krótkim wąwozem pomiędzy skalnymi ścianami, to taka namiastka klimatów niemal fatrzańskich. Wracamy do Podlesic mijając zabytkową kaplicę w Kajetanówce. W drodze do Huciska gdzie mamy nocleg zahaczamy o cmentarz żołnierski z I wojny Światowej.

Przydatne linki

Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.