Miasto Świętej Wieży.
Taka sobie kilkugodzinna przejażdżka pociągiem w pewien słoneczny, świąteczny, wiosenny dzień. Na Jasnej Górze nawet nie było tłumów. O dziwo... A może teraz już tak jest? Ostatni raz byłem tam trzydzieści pięć lat temu i jedyne co pamiętam z tamtego czasu to dziki ścisk zwany podobno uniesieniem modlitewnym.