Kazimierz Dolny nad Wisłą. Czekałem na ten widok latami. Tak, latami. Gdzieś na półce mam kilka wielkich książek, ksiąg wręcz, traktujących o historii sztuki i architektury. Renesans w architekturze zawsze robił na mnie spore wrażenie. Nieraz przewracając strony z czarno-białymi jeszcze zdjęciami miałem wrażenie że chwila gdy zobaczę te kościoły, kamienice, spichrze będzie jedną z tych, które odczuwa się zawsze jako za krótkie, gdy chce się rzec "chwilo trwaj". Mógłbym się gapić na zdobne elewacje kamienic Przybyłów chyba godzinę. Nieco naiwny w formie artystycznej, sztandarowy podobno przykład artystycznego "horror vacui" - strachu przed pustką. Niemal do ostatniego fragmentu wypełnione zdobieniami, figurami, maszkaronami. Wyrzeźbiony ledwie w tynku Święty Krzysztof, nieproporcjonalny, z Chrystusem na ramieniu kroczący w wodzie pośród ryb i raków. Rynek w Kazimierzu zawsze jest pełen ludzi. Tym razem pusto. Rzadka okazja by zobaczyć miasteczko bez tłumu turystów....