Góry Izerskie.
Maj 2011. I w końcu po krótkiej wiośnie przyszło lato. Oczywiście nie astronomiczne czy kalendarzowe: do tego jeszcze daleko. Ma się rozumieć meteorologiczne. Druga połowa maja zrobiła się naprawdę słoneczna i gorąca. Wyjazd majowy planowaliśmy od dawna, od dawna przeróżnego rodzaju przeszkody starały się nam go zniweczyć. Pomysły były różne i ambitne. Jakaś Ukraina i Bieszczady Skolskie... Guzik z pętelką. Z braku czasu padło na Góry Izerskie. Trochę to co po polskiej stronie granicy, trochę to co już w Czechach. Samochód postawiliśmy w Szklarskiej Porębie na jakimś parkingu i po szybkim jedzonku rzuciliśmy się na szlak w kierunku Wysokiego Kamienia. Trasa pierwszego dnia pokrywała się w stu procentach z trasą jaką zrobiłem cztery lata wcześniej, w październiku 2007 roku. Tyle że teraz było coś widać bowiem wtedy przedwczesna zima, mgła a wręcz zamieć śnieżna skutecznie pozbawiła mnie widoków. Tak więc trasa, którą podążaliśmy, mimo że dublowana była dla mnie nowością. Przez Hu...