Dolinki Podkrakowskie i Ojców.

5 kwietnia 2009.

Wiosną 2009 roku miałem przyjemność odbyć wycieczkę rowerową w rejonie tak zwanych Dolinek Podkrakowskich i Ojcowskiego Parku Narodowego. Dolinki Podkrakowskie to popularna nazwa rejonu dolin krasowych na północ od Rowu Krzeszowskiego. W skład tegoż tworu krajoznawczego wchodzą takie doliny jak Będkowska, Kobylańska, Kluczwody, Wąwóz Bolechowski.

Pojechałem pociągiem do Rudawy i ruszyłem na północ w stronę bielejących skałkami wzgórz. Przez Dolinę Kluczwody dotarłem do Białego Kościoła. Dalej nieco szalonym zjazdem dotarłem w Dolinę Prądnika. Po drodze na śliskiej ścieżce zaliczam glebę i jakimś dziwnym trafem tracę jedną szprychę w tylnym kole - na szczęście mam hamulce tarczowe i zwichrowane koło nie robi na mnie wrażenia.
Dojeżdżam do Ojcowa gdzie pod Bramą Krakowską robię sobie mały odpoczynek.
Moja dalsza trasa to Dolina Prądnika na asfaltowo. Z małym i dość ciekawym jednak wyjątkiem: wdrapuję się na Grodzisko. W sumie już od kilku już lat bezskutecznie się wybierałem w te miejsce, zawsze jakoś tak późno było, już trzeba było wracać do domu, dzieci już zmęczone i marudne. Podejście krótkie acz konkretne a na górze uroczy kościółek. A na małym placku między kościołem a dawnymi grotami modlitewnymi ciekawy obelisk. Słoń... tak, słoń.

Posąg-fontanna usytuowany jest między kościołem a grotami modlitewnymi. Został wzniesiony w 1687 roku na cześć zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Przedstawia słonia z obeliskiem na grzbiecie. Całość wykonano z jednego bloku kamiennego. Obelisk zwieńczony jest rzeźbą Matki Boskiej. Jego pierwowzorem był rzymski obelisk sprzed Bazyliki Santa Maria Sopra Minerva. Na boku słonia widnieje napis po łacinie: Onus meum leve (Ciężar mój jest lekki).
za Wikipedią

Więcej o tym ciekawym miejscu można się dowiedzieć na stronie internetowej parafii "Ojców-Grodzisko" lub na stronach Wikipedii. Miejsce moim zdaniem nadzwyczaj ciekawe, trochę inne od tego co sobą prezentuje Ojców w czasie najdłuższych weekendów nowoczesnej Europy.

Z Grodziska zjeżdżam ostrożnie z powrotem w dolinę Prądnika i jadę w górę w kierunku Pieskowej Skały. Sam zamek oglądam tylko z dołu, od strony stawów i Maczugi Herkulesa i wkrótce opuszczam boczną dolinką Ojcowski Park Narodowy wyjeżdżając na wzgórza w okolicy Kalinowa i Sąspowa. Dalej docieram do głównej drogi w Jerzmanowicach i po krótkiej męce w smrodzie samochodów odbijam w kierunku Doliny Będkowskiej. Zjazd w Dolinę Będkowską jest wspaniały. Wycieczkę kończę w Krzeszowicach.



19 kwietnia 2009.

W życiu bywa zabawnie. Dwa tygodnie później jestem znów w Ojcowie, znów jestem w Grodzisku. Tym razem oglądam kościółek i samotnię bł. Salomei w świetle zachodzącego słońca. A wcześniej zwiedzamy Dolinę Sąspowską.

Komentarze

Zobacz także

Kolonia robotnicza w Rudzie.

Dominikowo czyli rozprawa chodzieska.